2024-04-16

stacjakultury-pl

Kultura, recenzja, zapowiedzi, ciekawostki

Wielka księga opowiadań o czarodziejach, tom 1 recenzja książki

6 min read

Fani wymienionych kierunków fantastyki już zadzierają ręce.

Tytuł sugeruje, czego można się spodziewać po „Wielkiej księgi o czarodziejach”, ale czy na pewno? Prawdę powiedziawszy spodziewałem się kolejnych wersji przygód „Harrego Pottera”, „Merlina”, „Gandalfa”, „Sally”, „Elminstera” czy innego jegomościa z „Oz”. Okazało się jednak inaczej. Większość historii z publikacji przypomina współczesne baśnie, osadzone w czterech ścianach naszego, z pozoru racjonalnego świata. Bliżej im do wizji z „Gwiezdnego pyłu” czy „Pana Magorium cudowne emporium”, oczywiście odpowiednio mroczniejszej i bardziej brutalnej.

Skompletowana przez Mike’a Ashleya zawartość antologii szybko nabiera rozpędu i po krótkim wstępie objaśniającym idee jej przyświecające, możemy zacząć czytać tekst Steve’a Rasnica Tema „Dziesięć rzeczy, które wiem o tym czarodzieju”. Lekki początek, stworzony przez sprawnie posługującego się talentem pisarza.  Jednak nie można się spodziwać czegoś złego po człowieku, który od ponad dwudziestu lat pisze opowiadania, a sam ma na plecach bagaż doświadczeń sięgających lat 50. Opowiadanie Ashleya ujawnia „burtonowskie” sceny z potworami w starym zamczysku. i aż się  prosi o krótką nowelkę filmową w klimacie „Corpse Bride”.

A co dalej? W książkach jest magia. Wiedzą to zwłaszcza miłośnicy odwiedzania antykwariatów. W starych, zakurzonych oprawach i zżółkniętych, zniszczonych kartach aż iskrzy od niezwykłości. Przekonają się o tym dwie młode damy, które wybrały się na poszukiwanie odpowiedniego prezentu dla ojca jednej z nich. „Villaggio” Richarda A. Lupoffa zostało napisane specjalnie na potrzeby tej książki, ale istnieje szansa, że pomysł zostanie pociągnięty dalej. Z początku byłem nieco nieufny; choć to ciekawe, egzotyka imion włoskich już sama w sobie była zaskakująco magiczna. Było coś w tym groźnego. Niemal tak groźnego jak magia pewnego starca w zatęchłym sklepie.

A jakby wyglądała magia w „naszych czasach”? Choć coraz młodsi są królami eteru, to niespodzianki, które się kryją za szumiącym ekranem mogą okazać się śmiertelnie niebezpieczne. Zwłaszcza, że pewni siebie zgadujemy działanie narzędzi, którymi się posługujemy. Przekonał się o tym młody chłopak, Billy – skłócony  ze „starymi” fan gier wideo. Zamawia nową grę, dostaje kilka dni później dyskietkę i przystępuje do gry. Stawka jest wysoka.  Doug Hornig nie był mi znany wcześniej, ale po tym co zademonstrował w „Grze magicznej śmierci” zwrócił moją uwagę! Tworzy nieco w klimacie Stephena Kinga, a jego opowiadanie jest najlepszym w całym zbiorze, choć według mnie wyraźnie odstające tematyką od reszty.

Aby był czarodziejem, trzeba umieć otworzyć oczy. Dar nie jest aż tak często spotykany wśród ludzi, a ci co go otrzymają…cóż, czeka ich niezła szkoła. Troszkę Hogwartu nikomu nie zaszkodziło, choć jak się okazuje, potężny oręż to nie tylko odwaga i wiedza.  Przy „Skażeniu nadprzyrodzonym” pewne przywary okazują się cnotami…[strona_podzial]

Opowiadanie Tima Pratt „Rower wiedźmy” nie jest nowością, gdyż czytelnicy (anglojęzyczni) mogli przeczytać je w zbiorze „Little Gods”. My mamy okazję dopiero teraz i żałuję, że już nie mam nastu lat. Bierze mnie nostalgia, kiedy czytam o szkolnym ustalaniu łańcucha pokarmowego. To opowiadanie w klimacie amerykańskiego teen horroru. Tak więc rządzi się takimi samymi, słodkimi prawami (horror i opowiastka o życiu nastolatków), stereotypowymi postaciami (Chłopak, Dziewczyna, Rywal) i powielanym do granic wytrzymałości materiału miejscem akcji – szkołą. Wmieszana w sprawę jest pewna nieco złośliwa i nieprzyjemna czarownica. Musze pochwalić w tym miejscu tłumacza. Dawno nie czytałem lepiej przetłumaczonego tekstu. Zdania brzmią naturalnie („szczeniacko”) i odpowiednio komponują się z nastrojem „Roweru wiedźmy”. Gdyby nie zakończenie, byłoby to najlepsze opowiadanie tomu.

Diana Wynne Jones znana jest polskiemu odbiorcy fantastyki głównie dzięki filmowi Hayao Miyazakiego „Ruchomy Zamek Hauru”. Zaraz po premierze i dobrych recenzjach wydano książki będące inspiracją dla anime; „Ruchomy Zamek Hauru” (Howl′s Moving Castle, 1986) i  „Zamek w Chmurach” (Castle in the Air, 1990). Poza tymi tytułami mogliśmy czytać inne prace autorki;  „Zaczarowane Życie”, „Tydzień Czarów”, „Magowie z Caprony”, „Dziewięć Żywotów Christophera Chanta”, „Magiczna Mieszanka” i „Los Konrada”. W związku z tym obecność Jones w „Wielkiej księdze opowieści o czarodziejach” jest nieprzypadkowa. „Saga o Theare” to wesoła historyjka walki bogów z racjonalistami. Okazuje się bowiem, że taka postawa jest im nieco nie na rękę – wprowadza chaos w ustalony ład, a trzeba przyznać, że bogowie świata There są nieco sztywni, jeśli chodzi o ustalony porządek…

Lubicie to (nie)przyjemne drylowanie w brzuchu, kiedy czytacie książkę/opowiadanie, kiedy czujecie, że coś jest nie tak, że macie do czynienia z grozą mimo że nic się nie dzieje? Uczucie pomiędzy zniecierpliwieniem, a ciekawością. Tak mniej więcej czujemy się czytając „Zegarmistrza” Johna Morressy’ego. Bezdyskusyjnie najbardziej klimatyczne opowiadanie tomu. Aż szkoda, że nie jest rozwinięte do całej powieści.

„Drugi cień” Clarka Ashtona Smitha w końcu posyła nas w nieco bardziej klasyczne klimaty fantasy, jeśli za takie uznać podobne do twórczości Lovecrafta. „Arkham House” zobowiązuje i czuć TEN klimat. Nie chodzi tylko o formę pamiętnika. Robi wrażenie elegancja stylu i dbałość o słownictwo. Opowiadanie mogłoby służyć graczom RPG jako zilustrowanie magii typowej dla systemu Zew Cthulhu.

Michael Kurland, zainteresowany powieściami detektywistycznymi, postanowił połączyć w jedno swoją pasję oraz umiejętności pisarskie i zaserwował nam historię inspektora Petera Freya, detektywa Sekcji Spraw Nieprawdopodobnych z Wydziału Policji San Francisco w „Czego potrzeba do rytuału”. Magia istnieje i ludzie zdają sobie z tego sprawę, choć niechętnie to przyznają. Jest to ciekawy i dawno nie doświadczony przeze mnie klimat naszego świata przesiąkniętego magią. Przyznaję z satysfakcją, że sprawia to mocne wrażenie i budzi sympatię – a choćby żywiołek, który jest dziennikarskim szpiclem! Dobry kryminał.

Swojego czasu Michael Moorcock pisał jedną książkę fantasy na miesiąc (!). To opowiadanie wydaje się być jedynie drobnym epizodem jego twórczości, ale warto podkreślić, że powstało ono w 1964 roku, jest mało znane i nawiązuje do reszty twórczości pisarza. „Władca Chaosu” to w końcu dzieło w stylu fantasy z rodzaju magii i miecza. Jak dla mnie, Aubec mógłby nazywać się Conan. Fanom wojownika –  barbarzyńcy na pewno spodoba się to opowidanie, a ja chyba pójdę do księgarni i poszukam książek Moorcocka.

[strona_podzial]
Sprawa kolejnego detektywa zamyka tę antologię. Opowiadanie „Siedem kropel krwi” dało początek wielu innym historiom Sidneya Taine’a napisanym przez Roberta Weinberga. Zaczyna sięintrygująco: przychodzi facet do naszego bohatera i mówi – „Chcę, by odnalazł pan świętego Graala.” Historia nabiera rumieńców, kiedy okazuje się, że nie dość, że naczynie nie jest bajką, ale i zagubiono je w… Chicago! Prawdziwy detektyw wyzwań się nie boi. Położysz kasę na stół albo ślicznie wypisany czek, to ten założy prochowiec oraz kapelusz typu fedora i idzie na miasto. Potem wszystko toczy się jak w typowym kryminale.

Większość opowiadań z tej antologii napisano niezależnie od powstania tej książki, ale kilku autorów specjalnie na potrzeby i prośbę Mike’a Ashleya postanowiło stworzyć coś nowego. Byli to Richard A. Lupoff z opowiadaniem „Villaggio”, Michael Kurtland z „Czego potrzeba do rytuału”, oraz Tom Holt i jego „Skażenie nadprzyrodzone”. Co mogę napisać o „Wielkiej księdze opowieści o czarodziejach”? To jeden z najlepszych zbiorów opowiadań jakie w życiu czytałem! Praktycznie nie ma złych momentów. Dzieło czyta się lekko i z zapartym tchem. Nieco może zastanawiać fakt, że połowa z zamieszczonych tekstów spokojnie mogłoby się znaleźć w „Wielkiej księdze horroru”. To oczywiście nie jest wadą, ale świetnym dowodem na to, że historie o czarodziejach nie muszą być tylko częścią klasycznych baśni o Merlinie czy Gandalfie.

autor recenzji Kamil Mirkowicz

Spis treści: 


Steve Rasnic Tem – Dziesięć rzeczy, które wiem o tym czarodzieju
Richard A. Lupoff – Villaggio
Doug Hornig – Gra magicznej śmierci
Tom Holt – Skażenie nadprzyrodzone
Tim Pratt – Rower wiedźmy
Diana Wynne Jones – Saga o Theare
John Morressy – Zegarmistrz
Clark Ashton Smith – Drugi cień
Michael Kurland – Czego potrzeba do rytuału
Michael Moorcock – Władca Chaosu
Robert Weinberg – Siedem kropli krwi

Tytuł: Wielka księga opowiadań o czarodziejach, tom 1
Tytuł oryginału: The Mammoth Book Of Sorcerer′s Tales
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: 12 lutego 2010
Ilość stron: 392

Kategoria: fantastyka
Oprawa: miękka
Cena: 34zł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Copyright © All rights reserved. | Newsphere by AF themes.